wtorek, 18 listopada 2014

Wełnologia - Merynos Barwny

Ha, wreszcie grubo po roku starań udało mi się odpilnowac strzyżę i ubłagać hodowcę by wysłał mi kurierem paczkę z wełną owiec rasy Merynos Barwny.
To taki cymesik, ciekawostka, niezwykle trudna do dostania bo nikt ich praktycznie nie hoduje, a przekonanie do sprzedaży wysyłkowej ociera się o niemożliwość. Albo o ciagłe i namiętne telefony z upierdliwymi przypominaniami że mi obiecał (nie obiecał ale to się nazywa manipulacja) ;)

W każdym bądź razie się udało i dostałam wielką pakę z 10kg runa. 
A właściwie nie tak wielką, bo znacznie mniejszą niż podobnej wagi wełna świniarki. Bo durna zapomniałam, że merynos jako rasa szlachetna ma po prostu znacznie większą ilość lanoliny w runie i jest ono znacznie cięższe "na wagę" niż objętościowe. No cóż, mogłam wziąć więcej, ale trudno.

Rasa ta jest dosyć ciekawa, bo jest to owca szlachetna, o dobrej jakości runie nie zawierającym w ogóle włosów ościstych. Ale KOLOROWA czyli to na czym mi bardzo zależało. Jej historia jest o dziwo krótka, została wyhodowana w latach 80tych. No tak powiecie, ale przecież owce kolorowe są pierwotne do białych?! I faktycznie, ale była to hodowla jakby wsteczna. To znaczy wychwytywano normalnie usuwane z hodowli kolorowe owce i tryki, z normalnych białych stad i umieszczano w stadzie hodowlanym. Lepiej jest to opisane na stronie IZOO Kraków, które całą tą operację wymyśliło na nadzorowało. W ten sposób w mniej więcej 10 lat udało się uwstecznić rasę hodowlanych merynosów o barwie białej i uzyskać owce ciemne :) Gen jest dominujący, więc ta dekada to niesamowicie krótki okres czasu, nie uważacie?

Owieczka wygląda tak:

Zdjęcie z IZOO Kraków

Jest brązowa :)
Ale tak naprawdę te owce są czarne, tylko runo ich brązowieje od słońca i powietrza od wierzchu. Niemniej jednak część brązowa włosa jest dominująca, a po zgręplowaniu mamy piękny czekoladowy, ciepły brąz :)



A tak wygląda runo, które wyciągnęłam z worka. Na zdjęciu widać ślicznie spodnią czarną partię i wierzchnią zbrązowiałą :)

Gdy wyciągnęłam odkryłam też że pochodzi z jagniąt. Niezłe jagniaczki po 5kg runa każde :D
Ma to plusy i minusy - minus jest taki iż jest króciutkie, przeciętnie ma po 5cm długości. Plus z kolei to to że jest to jakościowo najlepsza strzyża z owcy w jej życiu. Runo jest miekkie i delikatne, jagnię szlachetnej rasy daje naprawdę przyjemną wełenkę dla skóry :)

Przebrałam całość runa trochę na raty, wywaliłam gówna, miliony podstrzyżyn i wytrzepałam trzepaczką do dywanów.
Z 10kg zostało mi 6,5kg
Przy okazji przypomniałam sobie dlaczego trzepanie dywanów to tradycyjnie "męska robota" ;)
Odpad po pierwszej fazie obróbki - 3,5kg
O ja pierniczę, jak komuś się wydaje że zamówi se 10kg runa i będzie miał z tego dużo wełny to się grubo myli :/
Bo z tego co mi zostało to oceniam iż lekko licząc 40% to waga tłuszczopotu. Owce cienkorunne, do jakich zalicza się ta rasa po prostu toną w lanolinie. I nie ma na to niestety rady. No więc jeśli zostanie mi z tych 10kg jakieś 4kg czystego i zdatnego do użytku runa to będę szaleć z radości :/

No nic, wzięłam odrobinę na próbę i wyprałam malutką partię.

I zgręplowałam na szybko, żeby zobaczyć jak to idzie.



Czysty, zgręplowany merynos barwny to prawy dolny róg zdjęcia. Powyżej mamy mix z jasną wełną 50%/50%, a po lewej normalnego kremowego merynosa (na zdjęciu wyszedł jaśniejszy niż w rzeczywistości).

Kolor, który wychodzi po zgręplowaniu bardzo mi się podoba.
Taka czekoladka, kolorek którego strasznie mi brakowało w palecie bo bardzo ciężko go uzyskać barwiąc naturalnie. A tu patrzcie cud natury :)

Dodatkowo może to być kolor wyjściowy do mieszania z jasnym runem i uzyskiwania pełnej palety odcieni brązu i beżu :)

I to właśnie dla tego koloru poświęciłam tyle wysiłku na zdobycie tej wełenki.
Warto było :)

I teraz uprzedzam pytanie, które pewnie za chwilę ktoś zada - czy ten straszliwy merynos jako rasa  "niehistoryczna" będzie nadawał się do rekonstrukcji?
Ja mówię - czemu nie :)
Jest to rasa hodowana w naszym klimacie, wyhodowana z owiec, które mają całkiem długą historię hodowli w naszym kraju, a wsteczna hodowla sprawia że kolor jest bardzo koszerny. Na pewno można to uznać za sensowny substytut wełny odwłaśnianej ręcznie. A także przełknąć tego  merynosa w nazwie bo przecie są przekazy o hodowli owiec cienkorunnych i na naszych terenach. Z pewnością nie była to owca "dla chłopa", ale dla wojaka lub czeladnika czemu nie?
Takie jest w każdym bądź razie moje zdanie.
Bo brązowy przyjął się jako koszerny kolor wełny.
Tylko mamy z tym jeden problem - obecnie ten merynos jest jedyną rasą hodowaną w naszym kraju, która faktycznie ma taki kolor. Bo cała reszta z góralskimi caklami na czele jest po prostu szaroburo-czarniawa i lekko zbrązowiała po wierzchu. Na pewno brązu się z nich nie uzyska - zastrzegam że próbowałam :P 

A najgorsze, że jest to rasa bardzo niszowa, jest ich dosłownie kilkaset sztuk. I co tu zrobić?!

Ja w każdym bądź razie jestem zadowolona, urobiłam się wprawdzie znowu po łokcie, ale plan minimum wykonany :)


6 komentarzy:

  1. Bo sama powinnaś mieć stado albo i parę stad. Na swoim stepie. Coby było czym blokować autostradę. Oprócz stałego dopływu runa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehe, plany na owce miałam już w tym roku, ale niestety sprawy mi się posypały finansowo :/ Mam inną rasę na oku, bo merynos barwny niestety nie bardzo się nadaje do chowu "bezstajennego" ;) Choć z drugiej strony, gdyby była jakaś hodowla blisko, to pewnie bym sobie ze dwie sztuki zahachmęciła ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tyś ją dorwała ? Tzn. nie chodzi mi o szczegóły fizyczne, ale o namierzenia zwierząt. :) Jesteś niesamowita w tym tropieniu. Powala ogrom odrzutu, no, ale tak bywa. Pół biedy, jak sprzedający ma świadomość, że to co sprzedaje, to nie runo, a mieszanka runa z syfem.
    Widzę, że drumek działa, bo efekty piękne. Czy już się nacieszyłaś ? Cały czas pamiętam o naszych rozważaniach wełniastych, dalej aktualne z mej strony. ;-)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, jestem najlepsza ;)
      A odrzut taki jest zwykle. Jakoś nie potrafię zrobić mniejszego. To znaczy potrafiłabym, ale przekonałam się że każde dokładne przejrzenie i bezlitosne wywalenie syfu, podstrzyżyn i pociętych loków, ułatwia późniejszą robótkę. I że te przeszkadzajki i tak trzeba byłoby usunąć, prędzej czy później, więc lepiej od razu :) Ale przy 10kg to już mogłam poszaleć ;)
      A nasze rozważania pamiętam :) Zaraz odezwę się na maila, będziesz chciała też ta czekoladkę na próbę? Jest naprawdę miękka jak na polską owcę :)

      Usuń
  4. Wełna jest wspaniała, chociaż jak piszesz roboty przy tym dramatycznie dużo. Ale efekt końcowy chyba wart jest wysiłku (wyobrażam sobie szal dziergany lub tkany z takiej wełny - marzenie!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano welenka jest bardzo przyjemna, mloda owieczka więc i włókno w miarę cienkie :) Na razie utknęłam przy tkaniu, ale powolutku sobie też drumię tego merynoska i mam nadzieję że wkrótce będę mogła sobie coś fajnego z niego zrobić. A robota nie większa jak zwykle przy brudnym runie. Mam już procedury mniej więcej obcykane i wiem co chcę uzyskać, więc idzie powoli do przodu :)

      Usuń