niedziela, 27 lutego 2011

sen zimowy...

Najchętniej zapadłabym w sen zimowy. Smarczę, kaszlę i czuję się jak przysłowiowy groch przy drodze.
Na nic nie mam ochoty, choć roboty huk.
Zrobiłam sobie listę i się załamałam - choć ostatnio zaczęłam się zastanawiać po co w ogóle sobie głowę zawracam skoro wyjazdów (oprócz dosłownie kilku) prawie w tym roku nie planuję. To chyba jakaś psychoza i na mózg mi padło ale cóż.

Lista wygląda następująco.
1) rzeczy moje do zrobienia
a) wachlarz XVIw - rekonstrukcja nierealna ale dobrze zdobyć choć stylizowany
b) siatka na włosy XVIw - jest biżuteryjna ale marzy mi się taka prawdziwa z nici
c) pasek biżuteryjny XVIw - koszt półfabrykatów na razie przerasta mnie finansowo
d) aplikacje z mosiądzu i filcu Pazyryk - mrzonki ale na liście jakby mnie dopadła nagła chęć kaleczenia sobie palców o blachę mosiężną
e)suknia Lady Altay - koce wełniane z lumpeksu na stanie, pozostaje zakupić barwniki do tkanin żeby jakoś przykryć oczojebny róż :-/



2) rzeczy B. do zrobienia
a) pończochy XVIw - materiał leży i nabiera wartości urzędowej
b) buty XVw - brak koncepcji i ogólna niechęć do użerania się z obuwiem :-/
c) guziki pasmanteryjne XVIw - trzeba zamówić koraliki i kupić nici, realne jak finanse się poprawią
d) filcowe skarpety-nogawice koczownicze - materiał jest, wystarczy odrobina dobrych chęci

3) rzeczy do wykończenia lub naprawienia
a) ponaprawiać ciuchy i buty N! - brak weny
b) skarpety koczownicze - naprawić
c) suknia próbna z aksamitu XVIw - skończyć wreszcie
d) tranzle! - leżą i gniją w aucie :-/
e) wykończyć suknię durerowską - zostały rękawy na miłość boską
f) poprawić rękawy od złotej jedwabnej - robota głupiego ale wreszcie trzeba zrobić
g) wykończyć kaftan - powoli się robi
h) porobić ozdoby i aplikacje gdzie się da - optymistyczny wariant że w ogóle zacznę :-/

Doświadczenie mi mówi że na bank o czymś zapomniałam i będę musiała dopisać. Może jak będę widzieć tę listę przed oczami to wreszcie sukcesywnie zabiorę się do roboty.

Poza tym jest projekt tegorocznej edycji Stepów Pomorskich, ale to na szczęście dopiero za osiem miesięcy więc chyba zdążę się ogarnąć.
Niech już ta wiosna przyjdzie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz