środa, 2 marca 2011

influenza

No i nic się nie ruszyło w moich ambitnych planach :-/
A to dlatego że czuję się dalej podle i nie wygląda by ta przeklęta infekcja miała się szybko skończyć. Do kaszlenia i bólu gardła doszedł mi zapchany nos, ból głowy, telepki i skacząca temperatura. Temperatura na poziomie 38,5c częściowo tłumaczy obecność wiedźmy z kociołkiem w rogu pokoju i jeżdżących wokół mnie tatarów na koniach, ale powoli nawet takie efekty specjalne przestają mnie bawić. Tym bardziej  że przez to ominął mnie wieczór planszówek i trening a nawet normalne spacery z Trollem. Niestety nie czuję się na tyle dobrze żeby udawać że jest ok i przez cztery godziny umierać u kogoś w gościnie.
Wczoraj liczyłam że przejdzie do dziś, dziś że jutro. Oby się wykurować do końca tygodnia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz