sobota, 6 marca 2010

moje małe obsesje...

Ten post miał być napisany z półtora tygodnia temu, jednak opór materii sprawił, że prace nad gorsecikiem postępowały znacznie wolniej niż teoretycznie powinny. No i ciągnięte były niejako równolegle z innymi fuchami więc szycie zakończyłam dopiero dziś.
Wyszło więc, że chyba faktycznie mam obsesję na punkcie strojów Eleonory z Toledo. Ale cóż mam zrobić jeśli ona po prostu występuje na portretach w sukniach i biżuterii, które najbardziej trafiają w mój gust.
Tak więc natchnął mnie kolejny portret (tym razem nieznanego autora) i kolejna suknia.
A konkretnie, to tym szczegółem nad którym się biedziłam ostatnie dni były rękawy. Cała suknia występowała wcześniej z prostymi rękawami. które przygotowałam "na szybko" przed pokazem i które miały kilka felerów - były nudne, niezbyt strojne i od początku przeznaczone do przeróbki.
Rękawom które wybrałam w hardcore-skali od 1 do 10 przyznaję 9 a to dlatego iż występują w nich praktycznie wszystkie najgorsze wymysły renesansowych krawców i elegantek - nacięcia, bufki, kokardki oraz mnóstwo dziurek do obrobienia. W zestawieniu z aksamitem jako surowcem, zmuszona byłam większość pracy wykonać ręcznie bo niestety nie dysponuję maszyną kaletniczą z potrójnym transportem ;-)
Oryginalnie rękawki wyglądają tak:
 

A tak moja interpretacja:

 
  
  

Oczywiście za zakończone uznaję jedynie prace krawieckie. Do kompletnego wykończenia sukni brakuje jeszcze siatki z perłami na dekolcie, perełek wykańczających na rękawkach i gorsecie oraz haftów. Jak się za to wezmę to oczywiście wstawię efekty. A także zdjęcie modelki w kompletnym stroju, które na dziś jest niestety niewykonalne ;-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz