No i wreszcie po miesiącach przeciągania i odkładania "na później" wczoraj wzięłam się w garść i zrobiłam nowe kukiełki!
Całe cztery!
Pot perlił mi się na czole a serce łomotało jakbym przerzucała dwie tony słomy w belkach, ale byłam dzielna i dałam radę ;-)
Efekt to Diabeł (z utrąconymi rogami), kukła pci żeńskiej (z nosem jak kartofel), Gruby Mnich (właściwie to nie wiem po co mi on bo wyszedł spontanicznie) oraz Ktoś w rodzaju Kozaka.
Zamysły były jakieś inne ale to było kiedyś a co było a nie jest nie pisze się w rejestr więc jak już objawili mi się w konkretnych postaciach to nie miałam się siły kłócić.
A poniżej pełny skład rosamarowego teatrzyku
Ile mnie ten cyrk kosztuje nerwów...
Piękny ten cyrk! Bo moja kukiełka Fryderyka to już tak cudnie nie wyszła :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog :D
Pozdrawiam serdecznie :)