piątek, 16 stycznia 2015

Próba techniczna rekonstrukcji tkanin :) cz.1

Tym razem z mojego malutkiego krosienka, zeszło równe 6mb tkaniny o szerokości 42cm :)
Padłam na pysk ;|

Garść danych technicznych
Splot: jodełka- falka 2/2 
 - Osnowa pojedyncza, niebarwiona, niebielona 100% wełna o grubości 250tex. Gęstość osnowy to 55 nitek na 10cm co daje jakieś 6 nitek na 1cm na surowo i około 9-10 nitek na 1cm po zdjęciu z krosna i wypraniu w pralce na programie "wełna 40 stopni" :) Gdybym dała wyższą temperaturę to zapewne skurcz byłby większy, i podfolowałoby się mocniej. ja jednak chciałam zachować widoczny raport wzoru :)
- Wątek, który w dużej mierze odpowiadał za spore sfolowanie we w sumie niewielkiej temperaturze i delikatnym programie prania, to 100% pojedynczej, bardzo lekko skręconej wełny z owiec górskich. Przędzę zabarwiłam we wrotyczu, jeszcze latem, dosyc długo czekała na wykorzystanie :)
Ponieważ tkanina miała być z założenia bliska "z wyglądu" i techniki wykonania tkaninom wykopaliskowym, stąd to zastosowanie dwóch różnych gatunków wełny - porządna i mocno skręcona "lepsza" na osnowę i lekko skręcona, na puchato na wątek.
Efekt całkiem mi się podoba.






Powyżej widać jak wygląda pełen wałek na małym krośnie. To jeden z najpoważniejszych problemów, ze stołówką, bo po prostu nie da rady zmieścić na niej naprawdę dużych i porządnych nastawów. A przez to tkanie ilości potrzebnych na zestaw ciuchów, to już horror kilkukrotnego osnuwania. W dodatku powyższa tkanina ma zaledwie 42cm szerokości. Jest tak tylko dlatego, że chciałam sprawdzić wydajność tkania na optymalnej szerokości. Możecie zapytać dlaczego nie osnułam na pełną szerokość czyli te 65cm. No to wyjaśniam - przy tej konstrukcji krosna, przesmyk jaki się robi podczas podnoszenia nicielnic jest bardzo niski i mały.  A w dodatku obszar w jakim można pracować w miarę rytmicznie to pomiędzy 5 a 7cm pośrodku obszaru pracy. Poniżej bidło nie dobija wątku jak należy, a powyżej przesmyk jest po prostu zbyt mały i czółenko trzeba przez niego przeciskać a nie przerzucać. Zresztą to przeciskanie jest sporym problemem także w niby "optymalnej" strefie pracy, bo przesmyk jest (jak zresztą napisałam wcześniej) bardzo ciasny w ogóle i przy szerokościach większych niż te czterdzieści parę centymetrów ciężko przerzucić czółenko, zamiast je mozolnie holować :/ A to wpływa na rytm, szybkość i komfort tkania. Kiepsko wpływa na niego także to, że właściwie co chwila trzeba wstawać i kręcić wałami, by nawinąć już gotową tkaninę i zrobić sobie miejsce do dalszej pracy. Dodatkowo pracę spowalnia konieczność operowania klawiszami za pomocą rąk, a nie pedałów (na co mam pewien pomysł, ale na razie nie zdołałam się wybrać do sklepu by zakupić potrzebne utensylia do apgrejdu). Tak więc te nędzne 6mb męczyłam około półtora miesiąca.  Gdybym była zawodową tkaczką, która ma czas siedzieć pełne dniówki przy krośnie to myślę że razem z osnuwaniem zajęłoby mi to 4 może 5 dni :/ A tak na raty to się pochlastać można co najwyżej :/

Co nie zmienia faktu, że jestem w miarę zadowolona.

Teraz jedyny problem jest taki że jest za zimno i nie chce mi się dygać znowu pomiędzy drzewami  żeby zrobić nową osnowę, na kolejny projekt.
Siedem metrów do przodu i siedem metrów do tyłu, pilnując równego napięcia nici, licząc przeloty i klnąc na czym świat stoi ;)
I tak około 360 razy żeby osnuć krosno na pełną szerokość ;|
A to dopiero wstęp do całej operacji ;|
Sama sobie współczuję...

A z tego będzie ciuch.
Jaki jeszcze nie wiem, albo kiecka dla mnie albo tunika dla Blondiego.
Trza w końcu zadać szyku w nowym sezonie,  bo jak do tej pory nic poza małą torbą, własnoręcznie utkanego nie miałam :/


Kontrola Jakości ;-)
A tu po rozwinięciu - oczywiście Inspektor od Spraw Nieważnych na posterunku :)
Był zachwycony tym co spadło na ziemię i dokonał bardzo dokładnej kontroli jakości ;)

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Pewnie, że wart :)
      Inna sprawa, że jestem zalamana jak mi to wolno idzie :/ Ale po prostu nie mam możliwości usiąść porządnie i popracować, jak dziennie mi się pół godziny uda zebrać to jest dobrze :(

      Usuń
  2. Robi wrażenie :) Rozkręcasz się ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Kocia Komisja Kwalifikacyjna też zawsze bada każdy wyrób. Folowanie mokrej wełnianej chusty grubym kotem jest na porządku dziennym :) A tej wełenki to będzie przyzwoita suknia, jak sądzę. Do tego bielutki len na podwikę i będzie zacny strój dla... zamożnej mieszczki? Dobrze oceniam?

    OdpowiedzUsuń