środa, 29 sierpnia 2012

Korytko - z dedykacją dla Eli :-)

Eli z Pracowni Na Kaszubach wpadło w oko moje ciosło
W związku z tym podbijam stawkę z motowidła do miski ;-)
To naprawdę przydatne narzędzie. Zaczynamy od zwinięcia klocka drewnianego (może być kominkowe) ale takiego grubszego np. rozłupanego na pół. Do nauki najlepiej użyć świeżego drewna brzozy, topoli, olchy, osiki lub lipy.

A potem tylko rzezamy :-D











Narzędzie użyte: ciosło
Pozostała obróbka papierem ściernym żeby wygładzić zadziory lub szlifierką (dla zelektryzowanych i niecierpliwych :-) )

Umiejętności posługiwania się tym narzędziem przydają się głównie rekonstruktorom. No bo nawet patrząc pod kątem finansów, a nie tylko zdobywania doświadczeń i umiejętności, to wystarczy kupić dobre ciosło i kitrając z różnych miejsc klocki drewna, nigdy nie zabraknie nam naczyń. Miska dłubana lub toczona na kramie rzemieślnika kosztuje około 40zł. Trochę pracy w tej dłubaninie jest, więc nie poŧepiajmy rzemieślnika (mnie za dychę też nie chciałoby się robić), ale czemu nie wydać tej kasy na narzędzie i móc wydłubane miski odsprzedać kolegom lub wymienić na coś innego w barterze. Generalnie fajna sprawa i polecam spróbować :-)

4 komentarze:

  1. Już bardziejmnie nie mogłaś zmotywować mnie do nabycia ciosła i zrobienia miski :)
    Podziwiam Twoje umiejętności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po moje stronie :-)
      To bardzo fajna robota i szybko się dochodzi do wprawy. Oby tylko nie zaczynać od zbyt twardego i zbyt wysuszonego drewna. Kominkowe ma tą przewagę że nie ma strachu że się go napsuje i nie jest go aż tak żal :-)

      Usuń
  2. Ciosło-ciosłem, ale jaki wspaniały pomocnik na kocyku! Podziwiam Cię kobieto, że ogarniasz dwoje dzieci i średniowieczny chaos ;-)

    P.S. Jeśli możesz, to wyłącz proszę weryfikację obrazkową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyłączyłam - niestety nawet nie wiedziałam że jest włączona bo ten paskudny nowy interejs bloggera wszystki mi pokićkał.
      A co do pomocnika to był zachwycony że może sobie pomajtać giraskami na kocyku. Zawsze to fajniej niż kisić dziecko w domu :-) I faktycznie jakoś ogarniam, choć tak naprawdę to chyba bym oszalała gdybym nie miała odskoczni w reko. W pewnym momencie jak się nie ma takiego tematu zastępczego, to człowiek utyka pomiędzy pieluchami a agugu na amen i potem jak tego zabraknie to nie wie co ze sobą zrobić ;-|

      Usuń