czwartek, 30 sierpnia 2012

Pomerania 2012

W niedzielę wróciliśmy z najlepszej imprezy w tym sezonie. Nie żeby tych imprez było jakoś zaskakująco dużo, ale ostatnimi czasy po prostu za każdym razem wracałam z wyjazdów z kacem moralnym, albo przynajmniej dostawałam owego kaca już po powrocie. Ale to nieważne - tym razem wybawiłam się rewelacyjnie. Żałuję tylko, iż przez to że musiałam zabrać ze sobą Kacperka, to ominęły mnie dzikie gonitwy po lasach, podchodzenie wrogich obozów, zwiady, zbójowanie na rozstajach, przekradanie się między strażami i wiele innych atrakcji. Za to intryg w karczmie miałam mnóstwo. Knucie ze zbójami w krzakach, kupczenie informacjami, nasyłanie i podpuszczanie różnych rakcji na siebie nawzajem... dużo by pisać :-D Zadowolona jestem niemożebnie i na przyszły rok, jak mi oczywiście Tengri pozwoli, zamierzam sprzedać dzieci dziadkom i wyruszymy na szlak jako włócznie do wynajęcia, bez zbędnego bagażu, za to z minimalnym połowieckim uzbrojeniem i ambitnymi planami by knuć, rabować i zbójować ile wlezie ;-D
Cieszy mnie też to że odzew wśród innych uczestników imprezy, był  bardzo pozytywny i wszyscy się odgrażają że przyszły rok wpisują sobie obowiązkowo do kalendarza imprez. To wielki sukces gdyż byliśmy po raz pierwszy współorganizatorami tak dużej rzeczy i wszyscy się straszliwie stresowaliśmy.

Dla niezorientowanych to Pomerania jest właściwie Larpem (grą terenową) w realiach historycznych, w części obecnie współorganizowanym przez Projekt 1196-1235 oraz w tym roku przez Poczet Jaśmina i różne wolne elektrony :-) My z Blondim i nasze koniki, uczestniczyliśmy jako połowieccy kupcy- najemnicy w służbie Jaśnie Pana tych ziem Mszczerzysława ;-)
A tutaj jest niewielka galeria

Lista podziękowań jest długa więc nie będę jej tu wrzucać -wszyscy zainteresowani wiedzą jak bardzo im dziękuję za udział i możliwość wspólnej zabawy :-D

A na deser parę wybranych fotek z galerii
Kacperek, który uzyskał znakomity tytuł radiolatarni dla zagubionych w lesie ;-)


Najlepsza karczma w srodku lasu ever ;-) 

Heinrich (mam nadzieję że to dobrze napisałam) sprzedawca relikwi i twórca prześlicznej grzechotki z drewna, którą ma teraz Kacperek. Naprawdę byłam pod wrażeniem, możliwości zakupu manny z nieba, smoczego kła lub pyłu gwiazdy betlejemskiej ;-D

Zbóje - ni mniej ni więcej ;-0

I na koniec niezastąpione karczmarki

Mam nadzieję na powtórkę za rok.
To jest właśnie jedna impreza na którą warto się obszyć i przygotować :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz