czwartek, 1 marca 2012

Naalbinding

Wreszcie udało mi się opanować w miarę porządnie naalbindingowy ścieg Oslo, no to postanowiłam zrobić coś konkretnego czyli skarpety. Technicznie mam już rozpracowane jak to dociągać i jak se rozpisać żeby wyrobić pięte i iinne takie duperele, ale w połowie pierwszej ze skarpet zorientowałam się że jest to jednak straszliwie włóczkochłonna technika. I że nie starczy mi wełny z zapasów. Bo zapasy wełny "normalnej" czyli nie przędzionej ręcznie, skurczyły się ostatnio , a tej przędzionej trochę mi szkoda na próbki co do  których nie jestem pewna czy w ogóle wyjdą. Tym bardziej że zarówno szydełko jak i druty można łatwo spruć i bawić się od początku, ale w przypadku techniki igłowej to ciężko mi jest sobie wyobrazić wydłubywanie tego ścieg po ściegu. W związku z tym postanowiłam odwiedzić nasz wspaniały gdyński jarmark cudów, nazywany potocznie halą targową, w celu uzupełnienia zapasów włóczki. Bo gdzieś po mózgu kołatała mi informacja, iż obecni tam górale z oscypkami i baranimi kapciami, miewają także wełnę z owiec górskich, we w miarę przystępnej cenie. Że coś dostanę to się tak naprawdę nie spodziewałam, ale liczyłam że chociaż uda mi się zamówić, bo w końcu aż tak mi się nie pali. No i spotkała mnie niespodzianka, ponieważ sympatyczny pan od kapci, miał również akurat wełnę :-D Nie jestem detalistką więc ogołociłam go prawie do szczętu kupując ponad kilogram - po połowie szarej i białej i zostawiając jakieś nędzne dwa motki na które po prostu nie starczyło mi kasy. Ale porównanie cen z nieodległą pasmanterią sprawiło, że nie żałowałam, bo za sumę owych 45zł mogłabym kupić co najwyżej 100g i troszkę w tejże pasmanterii. Wiadomo że to zupełnie inna gatunkowo włóczka (bo gryzie jak diabli i przy merynosach to nie stała), ale do rekonstrukcji nadaje się znacznie lepiej niż ta sklepowa i jakoś tak ogólnie bardziej mnie przekonuje. Białą na dodatek zamierzam pofarbować naturalnie i zobaczyć jak to wyjdzie.
Jestem bardzo zadowolona ze zdobyczy :-) choć momentami nachodzi mnie refleksja iż naprawdę jest coś ze mną nie tak, skoro zamiast latać po wyprzedażach w galeriach handlowych, to  rajcuje mnie  pachnąca lanoliną wełna z hali targowej ;-)
A poniżej fotka mojego łupu.
Teraz trzeba to tylko przewinąć w kłębki... ;-/ brrrrrr

PS: Cieszy mnie odzew na moją rozdawajkę! Zapraszam wszystkich niezdecydowanych :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz