wtorek, 16 czerwca 2015

Obróbka runa - ciąg dalszy po wypraniu

Czasem rozmowy z innymi Prządkami uświadamiają mi pewne rzeczy.
Na przykład to, że coś do czego kiedyś tam doszłam może się przydać i innym :) A że niekoniecznie o wszystkich "oczywistościach" pamiętam napisać, to póki mam to w głowie postanowiłam to przedstawić tutaj na blogu :)
Tutaj podziękujcie  Dehaef za dzisiejszą pogaduszkę i to co mi uświadomiła mówiąc  "no i właśnie takich rzeczy mi brakuje do czytania"

Kwestia o której mówiłyśmy to kolejny "myk" z obróbką surowego runa.
Pisałam już o tym co robimy zwykle po przybyciu do nas wspaniałego wora śmierdzącego, zasyfionego, zapiaszczonego, pełnego siana, kup, rzepów i czego nie tylko. A do tego żółtego od tłuszczopotu i sików.





Wszyscy czytelnicy mojego bloga już wiedzą że pierwszą rzeczą do zrobienia, jest POSORTOWANIE  tego bajzlu, bezlitosne wywalenie wszystkiego co się nie nada, jest zbyt brudne, posklejane, wybranie podstrzyżyn i krócizn. Cały ten syf obligatoryjnie do kosza, to co się nadaje do dalszej obróbki, przechodzi do etapu drugiego ;)

Kiedy już się uporamy z tą robotą, to w sporej ilości przypadków przyda się również wytrzepanie przed praniem, choć trzepanie chyba na każdym etapie nie zaszkodzi.
Następnie pierzemy nasz skarb ;) i po wysuszeniu stajemy przed koniecznością zgręplowania już przed samym przędzeniem :)

Zwykle wydaje nam się że teraz to już szybko i sprawnie pójdzie, a spod czesaków lub druma uzyskamy już sam cud miód ultramarynę ;)
Jeśli tak jest, to cieszymy się, ale może zdarzyć się zupełnie inaczej. 

Bo czasem niestety nie jest tak dobrze, niby dobrze przebraliśmy runo, niby wyskubaliśmy podstrzyżyny i krócizny, niby zostały nam piekne loki, a ciagle wyczes wychodzi nam nie do końca tak jak się spodziewamy, a podczas przędzenia klniemy na wyskakujące ni stąd ni zowąd kulki psujące nam nitkę.

Pierwszą rzeczą jaką powinniśmy zrobić, to oczywiście sprawdzenie czy odpowiednio dokładnie rozluźniliśmy loki przed greplowaniem.
Jeśli tego nie zrobimy i kłaczki będą blisko siebie, albo co gorsza posklejane ze sobą, to igły druma lub grepli nie dadzą radę się wcisnąć pomiędzy i zahaczą jedynie po wierzchu, co spowoduje powstanie swoistego kołtuna. Taki kołtun jak raz powstanie to zakotwicza się i trzeba go wydłubywać ręcznie. O ile jeden czy kilka można wyciągnąć, to jeśli takich nierozluźnionych loków będzie zbyt wiele, to wybieranie tego będzie przypominało robotę Kopciuszka.

Drugą sprawą, którą powinnismy sprawdzić jednocześnie z rozluźnianiem, jest to czy końcówki loków nie są poprzepalane.
Zaraz pewie pojawią mi się tutaj komenty o masakrowaniu i że to absolutnie niedozwolone, ale proszę przeczytać najpierw moje argumenty za tym by potraktować takie runo nożyczkami.
Otóż promienie UV są bezlitosne, cokolwiek wystawimy na silne działanie słońca, po pewnym czasie po prostu osłabi ono  jego strukturę. Stanie się tak czy to będzie folia ogrodnicza, tkanina parasola ogrodowego, nasza własna skóra, czy wełna na owcy. Promienie UV osłabiają to do czego mają najlepszy dostęp, czyli w przypadku owiec oczywiście końcówki loków.
Tutaj wyjaśnia się nieco częste stosowanie dereczek dla owiec hodowanych typowo na runo. I to nawet latem co niektórym wydawało się nielogiczne. Otóż jest to bardzo logiczne, ponieważ ubranka nie dość że chronią wełnę przed zanieczyszczeniemi roślinnymi (RZEPY!) to dodatkowo przed złośliwym promieniowaniem UV.
Weźcie sobie takiego loka do ręki i jego samą końcówkę potrzyjcie w palcach, lub spróbujcie oderwać. Jeśli końcówka się odrywa to oznacza że runo jest już naprawdę mocno osłabione (wcale nie taka rzadka sytuacja), natomiast jeśli zaczyna nam się kruszyć między palcami to też  jesteśmy w domu. Otóż jeśli włosy robią to w naszym ręku, to tym bardziej zrobią to podczas szarpania igłami podczas gręplowania. Te ukruszone końcówki sklejają się wtedy w takie drobne kołtuny i kulki, pociągając za sobą wszelkie niedoskonałości runa i złośliwie wczepiają się pomiędzy włosy. Kto próbował to diabelstwo wydłubać, ten wie co to za robota.
Do tego w wielu polskich hodowlach dochodzi ogólne zaniedbanie runa, czy na przykład złe żywienie owiec, które także osłabia wełnę.  Zwykle można też przetesować cały lok - chwycić go palcami obu rąk i mocno pociagnąć. Jeśli odrywa się tylko końcówka, jest to zwykłe przepalenie, jesli pęka także w połowie czy dowolnym innym miejscu to już baaaardzo kiepsko, ale to już temat na inny osobny post.

Jeśli mamy tylko przepalenie to wyjść z tej sytuacji jest kilka.

Możemy problem zignorować i użyć wełny np. do filcowania, a nie do przędzenia. Przy filcu takie niedoskonałości nie przeszkadzają, można je spokojnie olać.

Drugą opcją jest zignorowanie i wybieranie tych drobin z nitki podczas samego przędzenia. Jest to o tyle upierdliwe, że zwykle są one na tyle drobne że wczepiają się w sam środek nitki, widać brzydkie zgrubienie, ale nie da rady tego wyciagać podczas pracy, jak zwykłych krócizn i sterczących kłaczków, tylko trzeba zatrzymać kółko i wydłubać taki kołtunek ze środka.Chyba nie muszę dodawać jak spowalnia to pracę i wpływa na jej płynność. Po paru takich battach zwykle klnę jak szewc ;)

No i teraz trzecia opcja czyli przewidzenie problemu i przygotowanie sobie runa jeszcze przed gręplowaniem. Przy nieco mniej spalonych wełnach może wystarczyć po prostu dokładne rozciągnięcie koncówek loków i lekkie wykruszenie ich w palcach. Niestety nie zadziała to jesli wełna jest ogolnie słaba, a w dodatku trwa bardzo długo. Ja już od jakiegoś czasu nie bawię się z tym, tylko po prostu ruszam z nożyczkami i odcinam jak leci. Oszczędza mi to czas i robotę, a i efekt jest znacznie lepszy niż z zupełnie niewyczyszczonej wełny.

Tak wyglądają loki z lekko przepaloną koncówką. Zwykle jest to kolor rudawo brązowawy.  Owca Pomorska Szorstkowełnista.


Wyraźnie widać że koncówki są jakby suche i łamliwe.

Od lewej loki z odciętymi koncówkami, ostatnia po prawej z wykruszoną w palcach

Kto miał z tym problem, temu polecam wyprobowanie sposobu na nawet małej ilości i ocenienie samemu czy działa :)

Chciałabym też zaznaczyć, że pewnie jest wiele run które tych zabiegów nie będzie wymagać. Na czele oczywiście takie pochodzące z owiec derkowanych (w polskich hodowlach niespotykane). Poza tym wełna ze strzyży pozimowej może być niepopalona, zwłaszcza jeśli owce były trzymane pod dachem. No i słońce zimą nie promieniuje tak intensywnie. Poza tym z moich obserwacji na mniejsze przepalenie runa może wpływać także spora ilość lanoliny (choć nie zawsze i zwykle nie dotyczy to ciemnych owiec) oraz to że np. owce były trzymane na piaszczystym lub błotnistym wybiegu, bo wtedy tarzając się robią sobie coś w rodzaju maseczki ochronnej :) Takie runo zwykle to piach błockiem poganiany, ale po wypraniu może być niezłe. Pewnie jeszcze więcej takich przypadków się znajdzie i chętnie poczytam o waszych pomysłach w komentarzach.

Powyższy post napisałam tak naprawdę na gorąco, bo jestem świeżo po przygotowaniu takiej lekko przyfajczonej owcy pomorskiej. Zresztą nie pierwszy raz stosuję tą metodę i pomimo swojej czasochłonności to daje ona wymierne efekty, pod postacią komfortu i większej efektywności samego przędzenia. No i nić wychodzi znacznie ładniejsza :)
Tak więc zapraszam i was do dzielenia się uwagami, bo wiem że zabawa z surowym runem jest popularna i ciekawa jestem jak sobie z tym radzicie :)





5 komentarzy:

  1. Rzeczowy post, wielkie dzięki. Mam małe doświadczenie z polską 'żywą wełną', jednak na tyle mnie on zniechęcił, że nie mając i tak łatwego do niej dostępu, zbytnio nie szukam. Jak wiesz, jestem skórnym wrażliwcem, biorąc pod uwagę szorstkość naszych wełen, dla mnie większość kwalifikuje się do filcowania. Nie mam żalu i wywalam wszystko to, co jest na tyle niefajne, że nie wiem, co z tym zrobić. Mnie mówiono, że końcówki są zaniedbane i przebarwiane moczem. Czy to jest właśnie to, o czym mówisz pisząc, że przepalone ?
    Nie wiem czemu polska wełna jest ogólnie taka niefajna. Z ofert sprzedaży, które się czasami pojawiają wynika, jakby to był dla hodowcy odpad, z którego jeszcze można jakąś kasę wycisnąć. Ani nie wiadomo, co to za owce, albo 'jakiś' merynos, albo hurtem wełna w dziesiątkach kilogramów.
    Podziwiam Cię za tę misterną pracę. Naprawdę. Wcale się nie dziwię, że wnerwiają Cie czasami oferty cenowe chętnych na Twą pracę.
    Co to za runo, które teraz przerabiasz ?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz to przebarwienie moczem też może być jak najbardziej :) Najczęściej przy partiach kempu czyli tyłka po prostu. Ale pewnie zdarzają się i owce syfiarki ;) ktore lubią się wytarzać w sikach, to i może przechodzić na inne części runa. Albo hodowca nie dba o wymianę ściółki. Powodów może być pińcet ;) ale efekt jest podobny i przy tym i przy przepaleniu - koncówki są nie do użytku po prostu. Akurat przy typowym zabrudzeniu moczem, to nie trzeba się aż tak przejmować, kemp i tak programowo ląduje w koszu. Co prawda często początkujący zbierają go bo "takie ładne długie loki i może się przydadzą", ale z mojego doświadczenia to nie warto. No bo właśnie tam jest mnóstwo ości i do tego brudne, nierzadko z kupą i oblane sikami. Po prostu nie warto sobie tym zawracać głowy.
      A z filcowaniem jest jeszcze jeden problem - np. na owcy pomorskiej próba filcowania to hardcore i doświadczenie graniczne. Bo ta rasa to jednak, było nie było longwool, w dodatku z dosyć masywnymi kłakami i kto próbował ten wie, że choć teoretycznie da się to spilśnić, to idzie to baaaardzo ciężko. Więc dla owiec w typie pomorskiej droga odłożenia na filcowanie nam odpada, i to jest główny powód dla którego bawię się ostatnio z nożyczkami bo to dosyć fajna i wyrównana wełna do przędzenia :) Dla ciebie pewnie zbyt szorstka, ale za to nie ma ości więc może na skarpety by Ci podeszła?
      A jesli chodzi o słabą jakość naszej wełny, to ja się w ogóle hodowcom nie dziwię. Przemysł tego za bardzo nie chce, a jak chce to płaci zeta za kilogram, marudzi, wybrzydza i jeszcze każe sobie dowozić. Zdajesz sobie sprawę ile zajmuje 100kg runa? A to przecie ilość homeopatyczna i się paliwo nie zwroci:/ Gręplarni nie ma, ja mieszkając w Trójmieście to najbliższą mam w Poznaniu :/ Co zrobić z tym runem nie ma. No to odpad i trzeba by solidnego popytu i co najmniej paru sezonów żeby się i hodowcom zakodowało że o runo warto dbać. Bo jak i tak ląduje w piecu to po co się męczyć? Niestety uważam że to wszystko jest źle urządzone, ale to nie tylko hodowców wina.

      Usuń
    2. Niezaprzeczalnie masz rację z tym brakiem zainteresowania runem u nas. To taki głupi samo nakręcający się mechanizm, nie ma zbytu i przerobu w dużych ilościach-hodowcom się nie opłaci pielęgnować - a rodzime prządki narzekają i kupują runo zza granicy, bo u nas nie ma dobrego i czystego...
      To nie jedyna z resztą dziadzina, w której nam trudno wszystkie elementy poukładać. :-(

      Usuń
  2. Dopiero wczoraj wieczorem zdołałam przeczytać i muszę przyznać, że post naprawdę pomocny dla prządek, które zaczynają przygodę z runem prosto ze strzyży.
    Ja przez wiele lat przerabiając brudne runo ( kiedyś było czystsze) przycinałam przepalone końce i nawet się nie zastanawiałam czy to kogoś razi czy nie :)
    Wszystko jest dobrze jak przepalone końce odpadną podczas gręplowania ( wtedy tylko klnie się przy czyszczeniu maszyny) gorzej jak się trzymają i ładną śmietankową biel czesanki czynią brzydko żółtawą.
    Kupowałam kiedyś runo, które było z tak zadbanych i czystych zwierząt, że tylko siąść i prząść ale ta pani sama przędła :))
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję Ci za ten komentarz!
      Dobrze wiedzieć że jednak nie plote andronow ;) bo jak przeglądałam zagraniczny internet to tam jest często podejście że cięcie końcówek to zbrodnia i grzech śmiertelny co najmniej ;) Ale wygląda że wszystko zależy raczej od lokalnej specyfiki i trzeba sobie radzić.
      Co do czesania takich loków, to ja zarówno wysyłalam do greplarni, jak i grepluje na drumie i mam wrażenie że jednak duży grepel to znacznie lepiej i dokładnie działa. Pewnie też zależy od osoby obsługującej, ale generalnie duży może więcej ;) Na drumku te końcuwki nie dają się wyczesac, jak już się odlamia to tworza koltuniki i można se kręcić do us....ej śmierci a się ich nie wyczesze :/ Dlatego jest to nawet nie kwestia czyszczenia urządzenia tylko zasyfionego batta, a to potrafi dać w kość niestety. I dlatego czasem chyba jednak warto poświęcić trochę czasu przed niż potem się denerwować :)
      Pozdrowienia!

      Usuń