niedziela, 24 listopada 2013

No i właśnie mi się przelało...

I wylało, na bogu ducha winnego "potencjalnego klienta".
Chłopaki, ja was naprawdę lubię, ale jak muszę po raz dwudziesty tłumaczyć wszystko po kolei to i w końcu przelała mi się czara goryczy. Za co niniejszym przepraszam publicznie, bo mam przez to dodatkową chandrę.

I od dziś każdego na początek odsyłam do poniższej listy (zamierzam ją aktualizować w miarę robienia postępów, nauki i możliwości).


No więc żeby było jasne to w punktach.

pkt.1 Nie podejmuję się przędzenia większych ilości na WRZECIONIE! Mogę ewentualnie zrobić jakieś ładne cienizny do haftu czy szycia, po paredziesiąt metrów, ale na pewno NIE ILOŚCI TKACKIE.

pkt.2 Nieco mniejsze ilości mogę uprząść NA KOŁOWROTKU.  Ale tutaj proszę brać pod rozwagę że to TRWA DUŻO CZASU. I pomimo że idzie szybciej niż na wrzecionie to jednak nadal długo. Zainteresowanych zapraszam do tabelki, którą pozwalam sobie podlinkować - są to wydajności różnych prządek z Klubu Prządki na fejsbuku, które zrobiły wspólny eksperyment i mierzyły sobie ile mogą uprząść w ciągu 1 godziny. Daje to  pojęcie dlaczego ta przędza kosztuje tyle ile kosztuje.

pkt.3 Na współczesnym nożnym i dobrze wyważonym kołowrotku mogę uprząść przędzę porównywalnej jakości do wrzecionowej lub nawet lepszą. Dzisiejsze kołowrotki to zupełnie inna technologia niż ta, z której korzystano w średniowieczu. Tutaj jest link do wpisu który wysmażyłam w tym temacie 

pkt.4 Krosna tkackie posiadam od CZERWCA 2013r I ciągle się uczę, proszę nie wymagać ode mnie cudów. Po cuda odsyłam do innych specjalistów oraz  do Grupy Tkackiej na fejsiet. Ale to nie znaczy, że w ogóle nic nie potrafię. Moje prace i postępy można bez problemu obejrzeć na blogu i picasie. 
Nie wykasowuję starszych i gorszych technicznie prac, właśnie dlatego żeby stanowiły lustro dla kolejnych. I dzięki temu widać że jest poprawa, choćby to że jeszcze miesiąc temu nie potrafiłam sobie wyobrazić pracy na pojedyńczych niciach osnowy a teraz już idzie mi to całkiem nieźle.

pkt.5 Moje krosna są malutkie, mają szerokość nominalną 70cm (czyli realnie licząc skurcz tkaniny to jakieś 60-65cm) i w związku z tym nie mieszczą się na nich większe ilości osnowy. Wchodzi mi mniej więcej 6mb dosyć grubej oraz jakieś 8mb cienkiej tkaniny. A to oznacza, że nie jestem w stanie zoptymalizować pracy jak to robią rzemieślnicy dysponujący dużymi krosnami i osnuwający je na 20-30m. I dlatego z większymi zamówieniami odsyłam do osób dysponujących większymi krosnami - warto się ustawić w kolejce, odczekać swoje, bo po pierwsze pójdzie i tak szybciej niż u mnie, a po drugie taniej. Bo ja przy każdym kawałku muszę na nowo osnuwać. Stąd wolę robić mniejsze kupony, onucki, torby, pledziki, panele na pojedyńcze ciuchy itp.

pkt.6  Z tego samego powodu nie jestem w stanie zaproponować równie niskiej ceny co "duzi" wytwórcy, ponieważ przy każdej nawet najmniejszej pracy muszę liczyć także czas potrzebny na przygotowanie osnowy i osnucie krosna. Za to spokojnie można dogadać jakieś bardziej wymyślne  szczegóły, bo każda praca jest traktowana  indywidualnie.

pkt.7 Zarówno w tkaniu, jak i w przędzeniu i filczarstwie,staram się korzystać z jak najlepszych surowców. Przy czym najlepsze oznacza zarówno dobrej jakości, w miarę historyczne i w cenie przy której nie wyskakuje się onuc. A to oznacza, kompromisy. Bo jestem w stanie załatwić różne cuda jak kaszmir, wielbłądy, włosie jaka, różne rasy prymitywnych owiec, ale CENA jest tutaj zaporowa.

pkt.8 Stąd obecnie do filcowania i przędzenia (i nic nie stoi na przeszkodzie by użyć ją również do tkactwa) domyślnie stosuję w tym momencie, w miarę przyzwoitej jakości wełenki z owcy czarnogłówki, owiec jakuba, świniarki, wrzosówki oraz dostepnych mieszanek. Niektóre przerabiam od początku, inne kupuję już gotowe i zgreplowane, wszystko należy się dopytywać indywidualnie bo zmienia się jak w kalejdoskopie.

pkt.9  W Polsce praktycznie nikt nie przerabia przemysłowo wełny z owiec prymitywnych. Wyjątkiem jest tzw. wełna koniakowska z cakli podhalańskich czy innych owiec które tam górale trzymają, ale jest ona trochę za słaba żeby stosować ją w tkactwie jako osnowę (mówię tu o niciach pojedyńczych, bo podwójne są całkiem całkiem, ale są nieco zbyt grube i NIEHISTORYCZNE na tkaniny UBRANIOWE). Dlatego też używam do tkania dwóch rodzajów wełen - bardzo grubej podwójnej, na różne torby, kocyki i tego typu akcesoria (z jakich owiec cholera wi bo sprzedawczyni tylko zrobiła wieeelkie oczy na to pytanie), oraz pojedyńczej, która jest uprzędziona PRAWDOPODOBNIE z wełny owiec w typie merynosa polskiego lub jego krzyżówek. Ludzi, którzy alergicznie reagują na nazwę "MERYNOS" odsyłam do bardzo ładnych wpisów u Owki tutaj i tutaj  o różnych typach wełen i koniecznych kompromisach. W tym momencie INNYCH OPCJI NIE MA. Co nie oznacza, że jeśli się pojawią to ich nie zaanonsuję.
                                                 

pkt.11 No i na koniec to tylko uwaga ogólna - CAŁE MOJE RZEMIOSŁO TO MOJE HOBBY, nie utrzymuję się z tego, co najwyżej finansuję część wydatków na materiały i kolejne eksperymenty. Poza rekonstrukcją mam jeszcze mnóstwo innych zajęć - dwójka Trolli w wieku przedszkolnym, kobyły, gospodarstwo rodzinne (choć nie na codzień) imprezy, nauka itp. I nie mogę, a czasem po prostu nie chcę się uziemiać przy jakiejś pracy, która zablokuje mi wszystkie inne możliwości. I dlatego nie funkcjonuję jak rzemieślnik, który idzie do swojego warsztatu jak do pracy lecz jako hobbystka, bawiąca się i pracująca jak akurat ma chwilę wolnego. Stąd terminy u mnie mogą być bardzo odległe (zwłaszcza przy pracochłonnych zajęciach tkackich) a wydajność niewielka.



I na razie tyle.
Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś pytania i uwagi to zapraszam do komentowania - postaram się rozwiać wszelkie wątpliwości.
Aha i wbrew pozorom nie gryzę, powyższy wpis powstał, żebym mogła każdego zgłaszającego się do mnie z pytaniami "standardowymi" odesłać i nie przepisywać tego po raz n-ty. Bo już mi się to na rogach zaciągnęło.
I zamierzam go aktualizować, jak tylko opcje się pozmieniają, czegoś nowego się nauczę, znajdę nowego dostawcę czy w jakiejś sprawie się myliłam :)

Pozdrawiam!

22.05.2015 - edycja i aktualizacja :)

5 komentarzy:

  1. No to chyba rzeczywiście Ci się przelało! Może jakieś piwko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mi przeszło.
      I to nawet bez piwa!
      I już wczoraj, po tym jak mi powietrze zeszło, to olśniło mnie jak rozwiązać problem złośliwych greplarni i braku czasu na czesanie. Rozwiązanie najoczywistsze i oczywistych i na razie DZIAŁA nadzwyczaj dobrze! Czyli zara będzie korekta pewnie... :/
      Ehhh nie przejmujcie się mną, mam ochotę iść się powiesić :(

      Usuń
  2. raczej ulało, ale nic dziwnego, bo każdy utalentowany pasjonat-dłubacz, niezależnie czy lepi w glinie, maluje na tkaninie, dzierga, przędzie zalewany jest propozycjami przerastającymi możliwości:-)))

    w latach 90 ręce mi opadły jak ikea napadła na mnie z propozycją współpracy.....

    pozdrawiam cieplutko:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam u mnie!
      E tam od razu taka utalentowana nie jestem, jakbym była to by mnie nie było widać spod zleceń :/ A aż tak to nie jest, po prostu zamawiają u mnie głównie Fundamentaliści z Projektu Volk ;D i ich wymagania po prostu czasem mnie rozkładają. Nie jestem w stanie wykonać takich rzeczy, niech idą do Fuscherów czy gdzie indziej, ja wysiadam ;|
      A o myśli o choćby składaniu długopisów dla Ikei to faktycznie może się zrobić słabo ;) Zdradzisz czym się zajmujesz że Cię szwedzki koncern próbował rozszarpać? ;D

      Usuń
    2. Już się nie zajmuję - podstawy do lamp stojących w kształcie odwróconego dzbana od 40 do 70 cm wysokości oraz kinkiety półokrągłe - na biało i czarno szkliwione w ilościach zabójczych...

      Usuń