poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Po imprezowo - pudełka

No i wróciłam, żywa choć lekko ponadwerężana tu i ówdzie ;)

Słupia, jak się zresztą spodziewaliśmy wyszła bardzo kameralnie.
Ale i tak bawiłam się rewelacyjnie.
Wyprawka konna tam i z powrotem też fajna - sporo wspomnień powróciło, choć z drugiej strony jednak stwierdziłam że jestem stara, gruba, zardzewiała i bez kondycji. Cóż trzeba zapłacić myto, za prowadzenie siedzącego trybu życia a potem nagle 10 godzin w siodle :/
Zdjęć zrobiłam mnóstwo jak na mnie, więc jestem w trakcie obrabiania. Wrzucę niedługo linki do wszystkich galerii.

Poza tym w ramach łapania trzystu srok za ogon, nauczyłam się robić pudełka z kory brzozowej. Nic specjalnego, są znacznie brzydsze niż te, których zdjęcia znalazłam w necie, ale i tak jestem zadowolona, bo w miarę naumiałam się pracować z tym materiałem. Krok kolejny - próba rekonstrukcji kołczanu pudełkowego z kory brzozy.
A wszystko tylko dlatego, że okolicy znalazłam mnóstwo brzozowych wiatrołomów, które tylko czekały żeby je oskubać. Przy okazji dowiedziałam się że wymaga to niezłej siły, wprawy i czasami umiejętności akrobatycznych gdy dzierżąc w jednej ręce ostry nóż, drugą przytrzymując się gałęzi, jednocześnie próbuje się nie runąć w kłębowisko sterczących poniżej gałęzi i wyciąć jakiś równy płat kory. Fajna zabawa, a kory nakosiłam całą torbę i zabrałam do domu do dalszych prac.
A pudełka wyglądają tak:




Pomimo,  iż wyglądają delikatnie, są zadziwiająco mocne i dobrze się trzymają kupy. Jestem zachwycona właściwościami tego materiału :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz