wtorek, 11 czerwca 2013

Niezbędnik połowieckiej elegantki :)

Dziś kilka drobiazgów, z kategorii reko, którymi chcę się pochwalić. No bo temat połowiecki w pełni, a dodatkowo zachciało mi się różnych fajnych tematycznych gadżetów. Mój tradycyjny wizerunek włóczęgi-szmaciarza poszedł więc tymczasowo w kąt, a w jego miejsce pojawiła się żona średnio zamożnego połowieckiego kupca. Taka osoba siłą rzeczy musiała wyglądać, więc witajcie jedwabne obszycia, biżuterio i różne prestiżowe duperele ;D
Część widać na zdjęciu poniżej:
No więc mamy aligancki skórzany futeralik na nożyczki (z nożyczkami w środku oczywiście, obszyty naturalnie barwionym jedwabiem. Zastanawiam się jeszcze czy nie walnąć na nim jakiegoś haftu, ale i w tym momencie jest ładny.
Następna w kolejce jest pojemna torebka do paska, ufilcowana z wielbłądziej wełny, z aplikacją na klapce i jedwabno-wełnianą podszewką. Muszę tylko dorobić zapięcie, co by mi nie majtała i nie otwierała się :)
Dalej mam korale z naturalnych kamieni półszlachetnych - korali, turkusów, jaspisów, hematytu i opali.
Do kompletu jest wrzecionko, z własnoręcznie ukręconym i nasadzonym na kijek prząślikiem.
No i na końcu moje ostatnie szczęście - odlewane z mosiądzu lusterko z motywem krzyża na rewersie. Uwierzcie mi na słowo, że jest wypolerowane tak że można się w nim przejrzeć, ale aparat za żadne skarby nie potrafił tego uchwycić. Zdjęcia drugiej strony więc nie będzie ;P Za to jest historia owego lusterka. Otóż nie jest to najnowszy nabytek, o nie :) Kupiłam je chyba w 2008 od znajomego, i prawie natychmiast po dowiezieniu do domu zaginęło mi na amen. Plułam sobie w brodę straszliwie i nawet zaczęłam zastanawiać nad kupnem nowego (no jak to połowczanka bez lusterka?!), gdy w zeszłą niedzielę, przekopując się po raz tysiąc osiemdziesiąty czwarty przez górę sprzętu przygotowanego na Cedynię, w poszukiwaniu także zaginionego czekana, mój wzrok padł dokładnie na sam wierzch owej góry i zobaczył tam niepozorną sakiewkę. Gdy tylko wzięłam ją do ręki to szczęka opadła mi na podłogę z wrażenia. Zrozumcie ja ten cały majdan przekładałam już nieraz i dałabym się zabić że chwilę wcześniej tego tam nie bylo. Przyjrzałam się podejrzliwie kątom strychu i lusterku (nie zniknęło w chmurze siarkowego dymu), schowałam je do kieszeni i zapytałam skrzaty nabijające się ze mnie z komina, czy byłyby skłonne oddać mi również czekan i strzemiona.
Nie były.
Ale liczę że gdy następnym razem pojawię się tam z butelką dobrego wina to mi oddadzą. Inaczej niż działalnością sił magicznych nie jestem w stanie sobie wyjaśnić dlaczego w wielokrotnie przez te lata przekładanej, przekopywanej i wożonej z miejsca na miejsce górze gratów, nie znalazłam tego wcześniej.
Cud po prostu cud.

Na zakończenie dodam tylko że lista gadżetów nie jest zamknięta :)
No bo cały czas mam na warsztacie jedwabną tunikę (szyję ręcznie). Za to czapka babci Weatherwax po małym liftingu dorobiła się rogów i chusty i wygląda już całkiem połowiecko ;D Jak wreszcie uda mi się w niej zrobić zdjęcie, na którym nie będę wyglądać jak pół d... zza krzaka to też się pochwalę, a co :)

A  na razie wracam do szycia

9 komentarzy:

  1. Pikne piękności :)

    Jak chcesz zdjęcie w czapie to przypomnij na Cedyni :D Pewnie będę korzstała z jakiejś chwili żeby obfocić kilka moich itemów, to można i Połowczankę ;) Nawet tuż obok jest wrzosowisko, prawie jak step :D

    Pozdrawiam,
    Olof

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie, pierdzielniem sesję na Cedyni.

    Do zobaczenia :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszę się wszystkimi rękami i nogami ;D
    Ja nie wiem jak to się robi że wszyscy na zdjęciach zawsze wyglądają malowniczo i pięknie a ja zawsze wychodzę jak...
    Toteż za ładną "lansiarską" fotkę stawiam wino :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też zawsze jak szczeżuja na zdjęciach;) A u mnie to krasnoludki chowają wszystko - wczoraj na ten przykład znalazłam płytę, którą "zagubiłam" dokładnie rok temu - przez ten rok przeszukiwałam tę półkę, gdzie dziś się znalazła milion razy - i nic;) Musi podrzuciły bestyje rąbane;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa a najgorsze że by się bestyje w pysk lało a nie można bo wtedy też nie oddadzą :/ Mi ten czekan na Cedynię potrzebny a i strzemiona cudne były, brązowe odlewy co mi je luby parę lat temu w prezencie kupił od jakichś Węgrów na Wolinie i się okazały być nie mniej ni więcej tylko rekonstrukcjami połowieckich. Nawet wzorki pasują do odrysu z wykopka, tak mnie ci Połowcy dopadli jak jeszcze o nich w ogóle nie myślałam :( I ni ma, krasnale zeżarli :((((

      Usuń
    2. Poszukaj tam gdzie absolutnie się ich nie spodziewasz ;)

      Usuń
    3. Na moich gigantycznych 37 metrach kwadratowych (wliczając w to parapet i wycieraczkę ;|) już naprawdę nie zostały mi żadne miejsca gdzie duże ciężkie i brzęczące strzemiona mogłyby zniknąć. Gorzej w Schurrow gdzie moja mama raz na jakiś czas przekłada mi i miesza wszystkie moje graty i tam to ostatnio zaginął mi nawet spory namiot i 10mb wełny a co dopiero jakieś drobiazgi. Kończą mi się pomysły gdzie to może być :/

      Usuń
  5. Ja wygląda ta chusta połowiecka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykły kawał półokrągłej szmaty, najlepiej z jakiegoś kosztowniejszego materiału typu jedwab. Wsadza się to pod kapelusz i spuszcza "malowniczo" na plecy ;D

      Usuń