Mróz aż skrzypi :)
Zmachałam, się strasznie przy sprzątaniu stajni. Kondycji nie mam, a na dodatek ze względu na wczorajszą zadymkę, kopytne siedziały całe dwa dni w boksach. I z trzech normalnych taczek gnoju, zrobiło się dziesięć, a bonusowo wyszło odśnieżanie dojścia do gnojownika. Resztę dnia nie miałam siły podnieść rąk do góry. Jestem gruba i stara, mój kręgosłup szwankuje. Ale chyba do jutra się pozbieram ;) Bo jutro ciąg dalszy, czyli już standardowe trzy taczki. System w mojej stajni zakłada po prostu sprzątanie codzienne, z tej prostej przyczyny, iż gnoju przyrasta w postępie geometrycznym. Czyli jeśli sprząta się codziennie to zajmuje to 20 minut, jeśli co dwa dni to już 2 godziny, a jeśli samobójczo raz na tydzień, to rezerwuj ładowacz czołowy ;|Tak więc dni w roku, kiedy koniny nie mają posprzątane, można policzyć na palcach jednej ręki i są zarezerwowane na wszelkie katastrofy, końce świata, zadymki oraz awarie elektrowni jądrowych ;)
Latem natomiast sprzątania nie ma w ogóle, gdyż kopytne stają się wtedy zwierzami dzikimi i żyją sobie radośnie na pastwisku, w ogóle do stajni nie wchodząc.
Tych co im by było biednych kobyłek żal, że tak bez dachu nad głową, to informuję iż koń to nie człowiek, a zwierzę otwartych przestrzeni i znacznie zdrowiej dla niego jak sobie wesoło hasa po polu, zamiast styrczeć w betonowym bunkrze. Koniowi w zamknięciu po prostu odbija i tyle.
A tak się dziś obżerały sianokiszonką w paśniku,podczas gdy ja klęłam każdą taczkę, że z czystej przyzwoitości gnój powinien się stopić na miejscu ;D
Łojzicku, będzie nas czekać prostowanie płota na wiosnę!
A tu trochę zimy w Schurrow
Czuję się trochę jak na mroźnym, syberyjskim pustkowiu...
Dawno już nie było takiej porządnej zimy tegoroczna :D
Fajne te koniki masz, wszystko masz fajne;))
OdpowiedzUsuńA pewnie że fajne :D
UsuńKocham moje koniki! I wieś! :D
O! To Herkules Ci niepotrzebny! Ubawiłam się czytając :-)
OdpowiedzUsuńHerkules by u nas nic nie zdziałał, bo najbliższa rzeka dopiero za parę kilometrów ;-) Normalnie, jak sprzątają raz do roku krowom z niedalekiej obory, to wjeżdża tam cały zagon machin piekielnych, ze spychaczem i wielką koparką na czele. I od razu ładują na przyczepy i wywożą gdzieś daleeeeko ;|
UsuńA u nas te 4 koniki to się tradycyjnie, parą wideł i taczką obrabia :) Po każdej kalkulacji wychodziło po prostu, że bardziej się opłaca codziennie 20 minutek poświęcić, niż potem zaharać się na śmierć raz w tygodniu i spartolić se weekend ;D Czysta ergonomia ;)
A potem przyjdzie lato i jedyna robota to będzie jak trzeba będzie ogrodzenia łatać ;|
Bo to widzisz, kochana, porządki takie czy owakie każdego dopadają. Może ja się przestawię na ten system - 20 minut dziennie zamiast harówki przez trzy dni co pół roku. Wprawdzie nie przy koniach, tylko przy fiole. Ale ja mam przecież fioła jak konia!
OdpowiedzUsuńU mnie każdym innym przypadku niż sprzątanie stajni, odpada opcja 20 minut dziennie. Ale na to składa się kilka przyczyn niezależnych, w tym beztroskie podejście do sprzątania Nieuczesanego, mój brak nawyków w tej kwestii oraz dwa huragany postępujące za mną krok w krok. Z grubsza wygląda to tak, że ja ułożę książeczki na półce i natychmiast jak się odwrócę, przychodzą Rozczochrana albo Łysy i koniecznie muszą w akurat tym momencie wyjąć tą książeczkę z samiutkiego dołu stosiku ;/ I tak z dwadzieścia razy dziennie. W pewnym momencie proszenia, grożenia i tłumaczenia, człowiek daje sobie na luz. Wychowam kolejne pokolenie bałaganiarzy i tyle. A sama z czystym sumieniem mogę zwalić na moją mamę, że mnie porządku nie nauczyła kiedy to jeszcze było możliwe ;-D
UsuńJa wprowadziłam w domu zasadę, ze przed wieczornym myciem sprzątamy zabawki. Jak jest już ładnie w dziecinnym pokoju, to dzieci idą się kąpać, a potem obejrzeć bajki na dobranoc. Rytuały działają :)
OdpowiedzUsuńMężów cokolwiek trudniej wychować, ale też się da.
Zainspirowałaś mnie tą zimą,więc u mnie też coś śnieżnego :)