sobota, 2 lutego 2013

Dzieje się!

Ostatnie dni były pełne wrażeń.
Najpierw akcja z nowym kołowrotkiem, a w międzyczasie jeszcze wycieczka do Sklepu Wollknoll, którą odbyłyśmy wraz z Aldoną
"Paczuszka" wielkości  kontenera doszła wczoraj (ku naszemu zdziwieniu poczta stanęła na wysokości zadania i dostarczyła paczkę w jeden dzień!)
A tam same skarby.
Stałam się bogatsza o sporo naturalnie kolorowych wełen, mam brązy, szarości a nawet mityczny czarny. Oprócz tego szarpnęłam się na nieco sierści wielbłądzej (z której mam zamiar ufilcować sobie piękną torebkę do paska), mam nieco szarego Gotlanda, przepiękny BFL, białego szetlanda do farbowania, Lincolna oraz owcę Skudde. Ta ostatnia wypatrzona została dopiero na wariata pod koniec uzgadniania zamówienia, i dorzucona w niewielkiej ilości, ale jestem bardzo zadowolona że ją zamówiłam. Bo jest to ciekawa rasa prymitywna, która była rasą lokalną na Mazurach i Kaszubach. A potem po wysiedleniach, jedyne sztuki jakie się ostały, to te które Niemcy zabrali ze sobą. No i teraz nie uświadczysz tej owcy u nas, i trzeba sprowadzać z Niemiec. Więcej o Skudde można poczytać tutaj
Generalnie jest mi przykro że w Polsce praktycznie nie ma szans kupić kolorowych wełen i trzeba takie rzeczy ściągać z zagranicy. Pomijam tu sklepiki, które też zaopatrują się zagranicą - chodzi mi o polskich hodowców owiec i lokalne gręplarnie. Szkoda gadać...

Zdjęć całości moich skarbów nie udało mi się zrobić - nie mieszczą się w obiektywie.

Ale choć się pochwalę tymi pięknymi brązami, które zamierzam przeznaczyć do filcowania :)

Mam teraz klęskę urodzaju i nie wiem od czego właściwie zacząć.
Ale chyba najpierw skończę tą alpakę, którą zaczęłam "rustykalnie" prząść na sweter :)
No i przyszły zamówione barwniki Argus. Jeszcze nie próbowałam ale na pewno zdam relację jak się sprawdzają, bo mogą być ciekawą alternatywą dla "motylków"
Poza tym wrzuciłam nieszczęsny świnkowy róż z koszenili do marzanny i uzyskałam malinową czerwień. Też pokażę jak wyschnie :)
No i to na razie tyle. Nie za dużo ale nie mam ostatnio weny twórczej. Ale na pewno zabiorę się teraz za farbowanie. Bo czekają trzy motki do zafarbowania w liściach brzozy. 
A teraz idę dalej podziwiać moje puchate skarby :D

4 komentarze:

  1. Uważaj przy farbowaniu błamów, one się luuuuubią sfilcować. Lepiej może ufarbuj po sprzędzeniu, jeśli nie są do filcowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja generalnie wolę farbować przędze niż czesanki. Lepiej mi się przędzie takie czyste i niemoczone a i farbowanie bezpieczniejsze :) Szetlanda na 100% planowałam najpierw sprząść, a potem ufarbować - ciekawa jestem jak będzie łapał farbę :D
      A brązy na pewno w sporej części pójdą do filcowania. Ale ich to nie trzeba farbować :)

      Usuń
  2. Super zakupy. Miło popatrzeć

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie zakupy to rozumiem :) Miłego przetwarzania! I czekam na relację z farbowania Argusami. A motylkiem bezproblemowo się farbuje? Ja używam tylko tych z owieczką, boję się uniwersalnymi... Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń