Tytułowego ustrojstwa zaczęło mi straaasznie ostatnio brakować ;-/ No bo ile można nawijać na miski i wiadra. A skoro parę rzeczy mi się nałożyło (siedzenie na wsi po Pomeranii, stos chrustu za stajnią, zakup rewelacyjnej ręcznej wiertarki na alledrogo, osadzenie ciosła), to zamiast czekać aż stolarz się zmiłuje i mi wreszcie motowidło popełni, to poszłam po rozum do głowy oraz narzędzia i zabrałam się do skrobania.
A to co udało mi się popełnić:
|
Motowidło widełkowe oraz zestaw narzędzi ręcznych.
|
|
Motowidło widełkowe - detal mocowania górnej beleczki.
|
Czasem na allegro można nabyć za psie pieniądze fajne rzeczy. Takim drobiazgiem, tym razem była wiertarka ręczna wraz z komletem wiertełek, widoczna na zdjęciu. Ułatwiła ona wybitnie zrobienie równej dziurki w beleczce, bez rozsadzania jej. Do obrobienia gałęzi użyłam najpierw ciosła a potem ostrego noża. Teraz wystarczy tylko z grubsza wyszlifować papierem ściernym i można używać. Jak tylko będę miała jakąś przędzę do nawinięcia to na pewno wrzucę zdjęcie jak to wygląda z nawojem.
Zresztą czuję że wiertarka już niedługo przyda się do innych rzeczy, gdyż mam ambitny plan prac w drewnie - zaczynając od dłubanych misek, poprzez wycięcie łuku a kończąc na rekonstrukcji siodła typu wschodniego.
A tymczasem na warsztacie post o najzarąbistszej imprezie w naszym kontinuum czasoprzestrzennym czyli o Pomeranii 2012 :-D
Miodnie :) Ta górna beleczka w motowidle nazywa się korzystka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam dziękuję :-)
UsuńOstatnio też kupiłam parasolkę do zwijania wełny, podobną jaką tobie podrzuciłam :-) ale jeszcze nie przyszła i nie miałam okazji potestować.
Natomiast tego typu motowidło w miarę łatwo sobie samemu zmajstrować więc jest opcją ekonomiczną.
A wiertary jestem strasznie zadowolona bo wreszcie mam czym dziure zrobić w różnych rzeczach. Dłubanie nożem jest niefajne ;-|